Mój wujek pochodzi z Bułgarii i dość często jeździ wraz z ciocią w rodzinne strony. Z tych podróży zawsze przywożą mi dżem figowy. Mój ulubiony dżem figowy. Ten, który znika w przeciągu tygodnia, bo po prostu nie potrafię mu się oprzeć. Dodaję go do kanapek, serka śmietankowego, owsianki, serów pleśniowych albo grzanek z żółtym serem jako słodki akcent. Potrafię znaleźć wiele zastosowań.
Od kilku tygodni kuszą
mnie świeże figi na bazarku. No i ostatnio zdecydowałam się. Kupiłam 10
pięknych, ciężkich, dojrzałych fig z ciemnofioletową skórką i czerwonym
miąższem. Wiedziałam, że chcę zrobić właśnie dżem figowy, chociaż przepisu nie
miałam. Zaufałam intuicji i moim kubkom smakowym i w ciągu pół godziny miałam
już trzy pełne słoiczki. Dżem robi się zaskakująco prosto i szybko. I jest
naprawdę smaczny. Gorąco polecam wszystkim wielbicielom fig.
Składniki:
·
10 dojrzałych dużych fig
·
1,5 szkl. cukru
·
1 cytryna
Figi umyć, osuszyć,
odciąć twarde ogonki i pokroić na małe kawałki. Ja pokroiłam na ósemki, a
następnie każdą ósemkę na 3 części. Pokrojone figi wrzucić do garnka i
podgrzewać na średniej mocy, mieszając co chwilę. Kiedy figi zaczną się
rozpadać dodać sok wyciśnięty z cytryny oraz cukier. Całość smażyć przez około
20 min., pilnując, żeby dżem się nie przypalił. Gotowy gorący dżem przełożyć do
słoika i odwrócić go do góry dnem, żeby się zawekował. Z podanych proporcji
wyszły mi 3 słoiczki o pojemności 200 ml.