Z Włoch jak zwykle przywiozłam jedzenie. No bo czy istnieje lepsza pamiątka niż typowe produkty z danego regionu? Dla mnie nie. I nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła włoskich ciasteczek migdałowych – amaretti. Oprócz czekolady uwielbiam migdały. I wszystko co je zawiera. A więc amaretti też. Tak szybko jak włoskie ciasteczka zniknęły, tak szybko postanowiłam zrobić je sama. Wyszły lekkie, słodkie – pyszne! I niesamowicie wciągające. Już następnego dnia wyjęłam ostatnie z dna słoika.
Składniki:
· 4 białka
· 300g cukru pudru
· 350g migdałów
· 30ml likieru amaretto
Migdały zmielić w malakserze, tak aby powstała mąka migdałowa (użyłam całych migdałów w skórkach). Dodać do migdałów cukier puder i dokładnie wymieszać. Białka ubić na sztywno i dodać do migdałów. Wymieszać delikatnie, tak żeby białka nie opadły całkowicie. Dodać do masy amaretto i ponownie wymieszać. Masa powinna być luźna. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Nakładać masę szprycą lub łyżeczką, w odstępach od siebie, formować ciasteczka o średnicy ok. 3 cm. Ciasteczka piec w temp. 150°C przez 10-15 min., aż się zarumienią.
Smacznego!
Ja tez tak mam, ze z kazdego miejsca, w ktore jade, przywoze jedzenie :) Twoje amaretti wygladaja wspaniale!
OdpowiedzUsuńpyszne idealne ciasteczka do kawy :)
OdpowiedzUsuńWow co to za pyszności. �� Tylko gdzie ten likier dostanę
OdpowiedzUsuń