Bardzo lubię kawę. Nie dlatego, że stawia mnie na nogi (bo tak nie jest), ale dla smaku i dla samego rytuału picia kawy. Na co dzień jest to zmielenie kawy w brązowym młynku, tak, że zapach mielonych ziaren roznosi się po całym domu, nastawienie kawiarki i oczekiwanie aż zacznie unosić się nad nią para, a kawowa esencja wypełni ją po brzegi. A potem ta chwila tylko dla mnie, kiedy odrywam się od pracy i oddaję przyjemnosci picia kawy.
Najbardziej lubię espresso. Takie 'con un goccio latte' czyli z kroplą mleka. Dzięki moim włoskim przyjaciołom nauczyłam się pić kawę bardzo mocną z odrobiną mleka. I gorzką, mimo że dawniej nie wyobrażałam sobie kawy bez cukru.
Czasami jednak zdarzają się takie dni, kiedy mam ochotę zawinąć się w koc, wziąć książkę i z gorącym kubkiem w dłoniach po prostu polenić się troszkę, ignorując deszcz padający za oknem. Wtedy zamieniam moje espresso na cafe latte z puszystą pianką i cynamonem, która dostarcza mi mnóstwo radości i przyjemności. I dziś jest właśnie taki dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz