sobota, 16 lipca 2011

Muffinki czekoladowe #1 / Chocolate muffins #1

 

Postanowiłam, że zrobię idealne muffinki czekoladowe. Takie dobrze wyrośnięte, ciemnobrązowe i z dużymi kawałkami czekolady. Przeszukałam książki, notesy i internet. Znalazłam mnóstwo przepisów. Wypróbowałam już kilka przepisów, ale żaden nie był tym idealnym. Tym razem muffinki wyszły smaczne, chociaż dla mnie trochę za suche i zbyt jasne.

Składniki na 12 muffinek:
·         1 i ¾ szkl. mąki
·         2 łyżki kakao
·         ¾ szkl. cukru pudru
·         2 łyżeczki proszku do pieczenia
·         ½ łyżeczki sody
·         200 g gorzkiej czekolady
·         1 szkl. mleka
·         ⅓ szkl. oleju
·         1 jajko
·         1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Czekoladę pokroić na małe kawałki. Wymieszać wszystkie suche składniki – mąkę, kakao, cukier puder, proszek do pieczenia i sodę. Dodać mleko, jajko i olej i wszystko zmiksować. Dodać ¾ posiekanej czekolady i wszystko wymieszać. Napełnić papilotki i posypać pozostałą czekoladą.
Piec w temp. 200°C przez ok. 20 min.



Przepis: Nigella Lawson

czwartek, 7 lipca 2011

Kawa / Coffee

Bardzo lubię kawę. Nie dlatego, że stawia mnie na nogi (bo tak nie jest), ale dla smaku i dla samego rytuału picia kawy. Na co dzień jest to zmielenie kawy w brązowym młynku, tak, że zapach mielonych ziaren roznosi się po całym domu, nastawienie kawiarki i oczekiwanie aż zacznie unosić się nad nią para, a kawowa esencja wypełni ją po brzegi. A potem ta chwila tylko dla mnie, kiedy odrywam się od pracy i oddaję przyjemnosci picia kawy.

Najbardziej lubię espresso. Takie 'con un goccio latte' czyli z kroplą mleka. Dzięki moim włoskim przyjaciołom nauczyłam się pić kawę bardzo mocną z odrobiną mleka. I gorzką, mimo że dawniej nie wyobrażałam sobie kawy bez cukru.

Czasami jednak zdarzają się takie dni, kiedy mam ochotę zawinąć się w koc, wziąć książkę i z gorącym kubkiem w dłoniach po prostu polenić się troszkę, ignorując deszcz padający za oknem. Wtedy zamieniam moje espresso na cafe latte z puszystą pianką i cynamonem, która dostarcza mi mnóstwo radości i przyjemności. I dziś jest właśnie taki dzień.

wtorek, 5 lipca 2011

Czekoladowe ciasteczka z chilli / Chocolate cookies with chilli


Przyjechała babcia. Z ciasteczkami. Ale była nimi rozczarowana. Wzięłam jedno, żeby poznać przyczynę rozczarowania babci. Było smaczne. Babcia zawyrokowała - "jest ostre". Według mnie powinno być ostre, bo to ciasteczko z chilli. Ale moja babcia jest niezwykła i ma niezwykłe upodobania. Chciała, żeby ciasteczka nie były ostre, lecz diabelnie ostre. Postanowiłam więc, sama upiec ulubione ciasteczka babci. Przepis dostałam od przyjaciółki, która pewnie nawet nie wie, jak bliski stał się mojemu sercu, a raczej żołądkowi. Od kiedy babcia spróbowała tych pikantnych czekoladowych ciasteczek, regularnie wymieniamy się nimi. Jak ja upiekę, to wiozę do babci, jak babcia upiecze, to przywozi je do mnie. A najważniejsze, że ciasteczka bardzo szybko znikają, zarówno u mnie jak i u babci.

Składniki:
  • 8 dag rodzynek
  • 3 łyżki rumu
  • 3 tabliczki gorzkiej czekolady (60% kakao)
  • 2 jajka
  • 6 łyżek mąki
  • 3 łyżki masła
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyzeczki soli
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki chilli w proszku (ja daję 1 łyżeczkę chilli, żeby ciasteczka były diabelnie ostre)

Rodzynki zalać rumem i podgrzać, ale nie do zagotowania, bo będą gorzkie. Na parze rozpuścić 1,5 tabliczki czekolady i masło. Odstawić do ostygnięcia. Ubić jajka z cukrem i cukrem waniliowym. Do jajek dodać rozpuszczoną czekoladę i wymieszać. Do masy dodać mąkę z proszkiem do pieczenia, sól, cynamon i chilli i wymieszać. Pozostałą czekolade pokroić na małe kawałki. Do masy dodać pokrojoną czekoladę i rodzynki. Wszystko razem wymieszać. Masa powinna być bardzo gęsta.
Blachę wyłozyć papierem. Z tej porcji powinno wyjść 48 cisteczek (po 16 na blachę). Za pomocą małej łyżeczki uformować ciasteczka i piec w piekarniku rozgrzanym do 180°C przez 10-12 min. (nie dłużej!). Ciasteczka będą miękkie po wyjęciu z piekarnika, ale szybko stwardnieją. Idealnie przechowuje się je w metalowej puszce.

Smacznego!



sobota, 2 lipca 2011

Deszczowy dzień i zagubione przepisy / Rainy day and lost recipes



Cały dzień pada. I wieje. Pies zmókł na spacerze i przyniósł do domu krople deszczu, które osiadły na jego sierści. Ale lepszy spacer w deszczu niż brak spaceru. Dla psa. Dla mnie też.
Siedzę na miękkiej kanapie, piję moje ulubione mocne i gorące espresso i marzę, żeby wiatr przegonił chmury, a na niebie pojawiła się tęcza. Przywołuję wspomnienia ostatniej tęczy, która znienacka pojawiła się na niebie nad ogrodem. Zobaczę dziś taką?

Przeszukałam już szufldę w kuchni, biblioteczkę, szafkę nad kuchenką, szufladę biurka, stos papierów i gazet na stoliku... i nic. Znowu gdzieś zapodział się przepis, którego właśnie potrzebowałam. Tym razem było to kilka składników zapisanych w pośpiechu na kartce w linie z małego srebrnego notesu, ale często jest to wydruk z internetu albo kartka wyrwana z gazety. Postanowiłam więc zrobić z tym wszystkim porządek i stworzyć własną książkę kucharską ze wszystkimi moimi ulubionymi przepisami. Tak żeby w końcu były w jednym miejscu i zawsze pod ręką. Niezależenie, w którym miejscu na świecie będę. I żebym jeszcze mogła się nimi podzielić z innymi. Te wszystkie przepisy z notesów, notesików i zeszytów, a także zasłyszane od innych, wyuczone przez babcię, podebrane z zielonego notesu mamy, wyproszone od przyjaciół i znajomych i wszystkie inne, które postanowiłam wypróbować z lepszym lub gorszym skutkiem.