Rano zeszłam do kuchni.
Ukroiłam skośne kromki bagietki i włożyłam do tostera. Z lodówki wyciągnęłam
serek i wybrałam najdojrzalszą figę. Kiedy kroiłam ją na plasterki, na
parapecie kuchennego okna usiadła sikorka. Siedziała tak przez dłuższą chwilę i
obserwowała co robię. A potem poleciała na krzew borówki i zaraz zniknęła
gdzieś w sosenkach. Po chwili pojawiła się znowu, ale nie sama, towarzyszyła
jej druga sikorka z żółtym brzuszkiem. Wzbiły się wysoko i poleciały w sobie
tylko znanym kierunku.
Kiedy zakładaliśmy ogród
kilka lat temu, wszystkie rośliny były małe i niskie. A sosny miały nie więcej
niż pół metra wysokości. To jak szybko rosną najłatwiej było poznać w okolicach
Bożego Narodzenia, kiedy mój tata ubierał jedną choinkę w ogrodzie w białe
kuliste światełka. Na początku wystarczał jeden sznur lampek. Potem potrzebne
były dwa sznury. Później dwa sznury i drabina. A teraz to i cztery sznury
światełek by nie starczyły. Sosenki przesłaniają prawie cały widok z kuchennego
okna. I tylko krzewy borówek czerwienią się na ich tle. Bardzo lubię ten widok.
Składniki:
·
3 kromki bagietki ukrojone po skosie
·
miękki serek kozi
·
1 dojrzała figa
·
sól
·
pieprz
Kromki bagietki włożyć do
tostera, żeby ładnie się zrumieniły i zrobiły chrupiące. Na gotowe grzaneczki
nałożyć serek kozi i plasterki figi. Doprawić solą i pieprzem.
Kusisz tymi figami niesamowicie! z chęcią wypróbuję :)
OdpowiedzUsuń